środa, 11 grudnia 2013

Prolog

Oto mój Prolog. Nie jest zachwycający ale... jest. :)

                                                         PROLOG

Strażnicy przyprowadzili mnie, zakutego w kajdany przed oblicze Odyna.
-Loki.- rzekła Frigga.
- Witaj matko. Nie jesteś ze mnie dumna? – spytałem.
-Proszę nie pogarszaj swojej sytuacji… -  zaczęła Frigga.
-Wyjaśnij mi, co może być gorsze. – warknąłem.
-Wystarczy!- rzekł Odyn. – Będę rozmawiał z więźniem bez świadków.
Odprowadziłem wzrokiem Friggę po czym podszedłem bliżej tronu wrzechojca.
Zaśmiałem się. – Doprawdy nie znam przyczyny odbywającej się tu farsy. – powiedziałem.
-Naprawdę nie czujesz wagi swoich zbrodni? – spytał Odyn. – Gdziekolwiek się nie udałeś, sprowadziłeś wojnę, zniszczenie i śmierć.
-Zstąpiłem na ich świat, by uświadomić im panujące zasady i istnienie bogów. – rzekłem. – Zupełnie jak ty.
-Nie jesteśmy bogami. Rodzimy się, żyjemy i umieramy. Tak samo jak ludzie. – odpowiedział Odyn.
Uśmiechnąłem się kpiąco. – Dodaj jeszcze jakieś 5 000 lat.
-Wszystko się to wydarzyło bo Loki pożądał… tronu.
-To prawo zostało mi nadane od urodzenia.  – warknąłem.
-Twoim prawem było… - krzyknął Odyn.- umrzeć! Jeszcze jako dziecko. Powinieneś zostać na tym swoim lodowym pustkowiu. Gdybym cię nie przygarnął, nie było by cię tutaj.
-Nie oczekuję po tobie żadnej litości. Po prostu wisi mi to. –powiedziałem – Nie chodzi mi o to że mój „ojczym” ciągle mnie poucza lecz tylko, że go nie potrzebuję.
- Żujesz tylko dlatego, że ujęła się za tobą Frigga, więcej jej nie ujrzysz. – rzekł Odyn. – Resztę swojego życia, spędzisz w lochu.
- A  co z Thorem? – spytałem. –Uczynisz go królem po tym jak próbowałem opanować tę żałosną Ziemię?
-Thor naprawił wyrządzone przez cibie krzywdy i jeśli wszystkie 9 królestw będzie bezpieczne to tak. Zostanie królem. Lecz, skoro już nigdy nie wyjdziesz z celi,  Frigga prosiła abym oddał ci twoje wspomnienia które usunąłem z twojej pamięci  gdy byłeś mały. Gdy przekroczysz próg celi, dowiesz się o wszystkim. – powiedział Odyn.
Uśmiechnąłem się kpiąco. – Zadziwiające. Przynajmniej raz w życiu dowiem się całej prawdy.
-Odprowadzić więźnia do celi.- rzekł Odyn .- I niech nigdy z niej nie wyjdzie.
                                                                                 * * *
Strażnicy wprowadzili mnie do celi. Różniła się od innych cel. Nie była pusta. Było w niej kilka mebli,  w tym krzesła, stoliczek i mała sofa.
- Miłej odsiadki.- powiedział, uśmiechając się złośliwie strażnik.
Odwzajemniłem się jadowitym uśmiechem. Strażnik krzyknął. Tuż pod jego stopami zaroiło się od czarnych węży. Wyszedł czym prędzej z celi. Mojej celi.
Po kilku minutach zaczęło mi się kręcić w głowie. Siadłem na sofie. Poczułem pulsujący  ból w skroniach.  Chwyciłem się dłońmi za głowę. W mojej głowie zaczęły mówić jakieś głosy. Nie rozpoznawałem wszystkich głosów ale usłyszałem mój młody głos, głos Odyna i Friggi, Thora i jeszcze pojawił się jeden głos którego dotąd nie słyszałem. Był bardziej przenikliwy niż pozostałe. Sięgał głębiej niż inne nie trafiał tylko do moich uszu, lecz z niewiadomego powodu  do odmętów mojej pamięci których  nigdy jeszcze  nie odkryłem. Wydawał się tak znajomy, a jednak obcy.  Zamknąłem oczy i pozwoliłem wspomnieniom zawładnąć moim umysłem.
Pojawiłem się w Sali tronowej, widziałem wszystko z boku. Nikt mnie tam nie widział nawet nikt nie pomyślał że ktoś ich obserwuje.
-Loki!- zawołała Frigga.
-Tak mamo? – Do Sali  wszedł  uśmiechnięty ośmiolatek. To byłem ja.
-Chciałabym ci kogoś przedstawić.- rzekła Frigga po czym powiedziała do małej postaci przy wejściu do Sali tronowej.- Nie wstydź się Sigyn. Podejdź proszę.
Z drugiego końca Sali wyszła dziewczynka, ośmiolatka. Miała długie ,kruczoczarne włosy i przenikliwe, szmaragdowe oczy, wyglądała praktycznie jak moje odbicie lustrzane z różnicą że była dziewczyną.
Stanęła od nas o jakieś 4 metry i powiedziała. – Tak pani?
-Choć. Chciałabym ci przedstawić mojego syna, Lokiego.- powiedziała Frigga przywołując ją do nas.
Kiwnęła głową. – To dla mnie zaszczyt.
- Witaj. – odpowiedziałem.
-Poprosiłam cię tutaj Sigyn gdyż będę uczyć mego syna manier i potrzebna mi będziesz do tego ty. Gdyż tylko ty w mojej świcie jesteś w wieku Lokiego.
-Rozumiem-powiedziała dziewczynka.
-Świetnie. – rzekła Frigga . – Więc zaczynajmy. Sigyn stań proszę tutaj…
Nagle obraz zaczął się rozmazywać. Scena się zmieniła. Byłem teraz w ogrodzie razem z ta dziewczynką.
-Nie skaleczysz się?-spytała mnie Sigyn.
-Nie.  Uczył mnie sam mistrz nożownictwa Asgardu. – powiedziałem bawiąc się swoim ulubionym sztyletem. Podrzucałem nim niczym piórkiem lecz gdy popatrzyłem się na Sigyn i wtedy źle złapałem sztylet i rozciąłem sobie rękę.
-Ssss!
Po mojej dłoni spłynęła kropla krwi.
-Mówiłam- powiedziała dziewczynka.
-Ale to twoja wina. -  powiedziałem z  wyzywającym uśmieszkiem do niej.
-Moja?
-Tak ponieważ…
-Zaraz mi powiesz. Choć opatrzymy ci rękę.
Wstaliśmy oboje i udaliśmy się biegiem do jej komnaty. Wyjęła z małej skrzynki jakiś czerwony płyn  w małej buteleczce.
-To łza olbrzyma z Muspelheimu. -  odpowiedziała gdy zrobiłem pytającą minę. – Bardzo rzadka rzecz. Podarowała mi ją królowa i powiedziała że to tylko na wyjątkowe sytuacje. Podaj mi rękę.
Podałem jej zranioną rękę a ta chwyciła ją delikatnie i polała  czerwonym płynem. Rana od razu zniknęła.
-Widzisz?- spytała uśmiechając się.
Popatrzyłem w jej szmaragdowe oczy.
-Dziękuję. – powiedziałem
Uśmiechnęła się.
Obraz zaczął się rozmazywać i jakby przez mgłę widziałem inne sceny ze mną i z Sigyn. Widziałem jak się śmiejemy lub jak wręczam jej kwiatek. W końcu zobaczyłem jak się pocałowaliśmy. To był taki dziecinny, niewinny całus, i wtedy zobaczyłem Thora który nas wtedy ujrzał i pobiegł do naszego ojca.
-Ojcze! – krzyknął
-Tak synu? – spytał Odyn.
-Loki zakochał się w służącej naszej matki! Widziałem go z nią w ogrodzie.
Scena się zmieniła. Teraz stałem z Sigyn przed obliczem wrzechojca.
-Młoda damo. Jako służąca nie miałaś prawa spotykać się z moim synem, prawowitym dziedzicem tronu Asgadu.
-Ja…- chciała się odezwać ale Odyn jej przerwał.
-Jeszcze nie skończyłem! Złamałaś zasady Sigyn. Musisz ponieść karę.
-Ojcze ja…-  chciałem się wtrącić.
-Loki!! Z tobą zaraz porozmawiam. A więc… Zsyłam cię na dożywotnie wygnanie do Midgardu. Zmienię twój wygląd tak aby nigdy mój syn cię nie poznał. Nigdy nie wrócisz do Asgardu, zostaniesz zwykłą śmiertelniczką. – powiedziawszy to stuknął berłem o posadzkę. Tuż za Sigyn otworzył się portal. Spojrzałem na nią. Po jej policzku spłynęła samotna łza, uśmiechnęła się lekko i rzekła:
- Żegnaj Loki. – powiedziała po czym zniknęła w portalu.
-Sigyn!- krzyknąłem. Byłem wściekły. Jak Odyn mógł mi to zrobić?!
-A tobie, drogi synu usunę tą służącą z pamięci. Nigdy nie będziesz jej pamiętał i już nigdy jej nie ujrzysz.
-Tato proszę..- błagałem ze łzami w oczach.

-Koniec dyskusji! – krzyknął Odyn i uderzywszy berłem o posadzkę zabrał mi wszystkie wspomnienia związane z istnieniem Sigyn. Gdy już nic nie pamiętałem. Zemdlałem i strażnicy przenieśli się do mojej komnaty…

4 komentarze:

  1. Karolinkoooooo!!!! Ale ty świetnie piszesz!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki :D
    Jest tam kilka błędów. Uważaj dopiero się zaczyna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Arcydzieło! cudownie! pięknie! ♥
    pisz pisz, nie mogę się doczekać co będzie dalej! ah gdyby on uciekł z tych lochów i ją odnalazł i byliby razem... ;* xD
    Pozdrawiam i czekam na CD...
    zapraszam też na moje miłosne :D opowiadanie: lokiforever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki juz wstawiam dzisiaj Rozdział 1

    OdpowiedzUsuń