Rozdział II
*Przepraszam że tak późno.
Karolina *
-Potrzebna? Do czego?- spytałam zdziwiona.
-Wszystko wyjaśnimy na miejscu. – odpowiedziała kobieta.
-Dobrze. Dasz mi chwilkę? –spytałam wpuszczając ja do
mieszkania.
-Dobrze – powiedziała Natasha.
-Siądź na kanapie.-powiedziałam – Zaraz przyjdę.
Gdy agentka siadła na kanapie poszłam się przebrać. Wybrałam
czarny T-shirt, jeansy i czarne trampki
za kostki. Kiedy wróciłam do salonu, kobieta akurat skrzywiła się, gdy
zobaczyła książkę którą wcześniej czytałam, gdzie był rysunek Lokiego, boga kłamstwa.
- Coś nie tak? – spytałam niezbyt przyjaznym głosem.
Kobieta na mnie spojrzała.
-Nie. Po prostu… jakoś nie przepadam za tą postacią - powiedziała. – Gotowa?
-Tak.
-Świetnie. A więc chodźmy.
Kiedy wyszłam z Natashą z budynku przed którym stał zaparkowany czarny, matowy samochód z dyskretnym logo
S.H.I.E.L.D. na boku przy baku. Natasha
siadła za kierownicą , a ja na miejscu pasażera z przodu.
***
Byłam w centrum dowodzenia S.H.I.E.L.D. Siedziałam w małym,
białym pokoju z biurkiem i dwoma krzesłami po obu jego stronach. Do pokoju
wszedł czarnoskóry mężczyzna z przepaską na jednym oku i siadł na krześle
przede mną.
-Lily Brown? – spytał
-Tak.
-Jestem Nick Fu…
-Tak wiem kim jesteś-przerwałam mu i zapewne jestem tutaj bo
za dużo wiem czyż nie? Chcecie mnie zlikwidować czy…
-Nie zlikwidować lecz mam dla ciebie propozycję – przerwał
mi Fury.
-Propozycję? – uniosłam brwi do góry. – Niby jaką?
-Obserwujemy twoje poczynania już od dawna i znamy twoje
niezwykłe umiejętności. –pochylił się na krześle. – Nie każdy jest tak świetnym
w mordzie, w walce i śledzeniu. Masz wybór. Albo skasujemy ci pamięć o tym co
naprawdę zdarzyło się w Nowym Jorku i Londynie, albo… pomyślisz i zostaniesz jednym z naszych
agentów.
Otworzyłam oczy ze zdumienia.
-Ja agentką? Chyba to jakaś pomyłka.
-Masz szansę oczyścić swoją kartę Lily. Ze wszystkiego. Wóz
albo przewóz. Twój wybór. – powiedział Fury po czym wstał. Gdy miał wyjść
powiedziałam.
-Kiedy mam zacząć?
Fury się odwrócił.
-Jutro o 6:00 tutaj. We wszystko wprowadzi cię agentka
Romanow.
***
Minęło dużo czasu od mojej rozmowy z Friggą. Było tuż po
ataku mrocznych elfów. Byłem zrozpaczony. Jedyną osobą którą przynajmniej
minimalnie kochałem jak prawdziwą rodzinę była Frigga która zginęła podczas
tamtego ataku. Po uroczystościach żałobnych miałem niespodziewanego gościa.
-Thor. – powiedziałem – Po tym wszystkim przychodzisz do
mnie z wizytą. Po co? – Thor milczał -
Przyszedłeś ze mnie drwić… robić ze mnie…
-Wystarczy Loki – przerwał mi Thor. Wpatrywałem się w niego
zabójczym wzrokiem. – Starczy już tych iluzji. Ze zrezygnowaniem usunąłem
iluzję aby mój „brat” mógł mnie zobaczyć, w jakim jestem stanie. Oczom Thora
ukazał się straszny widok. Wszystkie meble w mojej celi były rozwalone i
porozrzucane. Siedziałem opierając się o ścianę. Miałem potargane włosy, podarte ubranie i
krwawiącą nogę.
-Teraz mnie widzisz bracie. –Kiedy Thor podszedł bliżej
mojej celi spytałem. – Cierpiała?
-Nie jestem tu po to, aby ci ulżyć w żałobie. – powiedział
gromowładny. – Właściwie, to daję ci szansę spełnienia obowiązku wobec zmarłej.
-Mów dalej.
-Wiem że pragniesz bardziej niż ja pożądasz zemsty Loki.
Pomóż mi opuścić Asgard a wynagrodzę ci to, możliwością zemsty. W końcu też
byłeś jej synem. – Przewróciłem teatralnie oczami. Uśmiechnąłem się . –
Naprawdę musisz być zdesperowany, skoro przychodzisz z tym do mnie. Skąd
pewność, że możesz mi zaufać?
-Nie zamierzam. – odpowiedział Thor. – Przemyśl to.
Przypomnij sobie że godziła nas gdy sprzeczaliśmy się za dawnych lat. Żywię
jeszcze nadzieję że gdzieś w środku ciebie, istnieje jeszcze mój brat jakiego
pamiętam. Ale wiedz że nie mam już powodów aby cię chronić. Zdradzisz mnie a ja
cię zabiję.
Gdy miał już odejść powiedziałem.
-Pomogę ci Thorze. Wiem że choroba twojej śmiertelniczki
bardzo wolno postępuję. Mogę ją chwilowo zatrzymać ale… nie za darmo. Zabierz
mnie do Midgardu a gdy załatwię to co muszę pomogę uratować twoją Jane.
Thor się odwrócił. Uniósł brwi.
-Do Midgardu? Po co?
-Nie twoja sprawa. – warknąłem.
-Cóż, jeśli nie będę wiedział po co mamy się udać do świata
ludzi to niestety ale nie zabiorę cię tam.
-Dobrze. – prychnąłem – Tu chodzi o kogoś wygnanego z
Asgardu, i ty chyba wiesz o kogo mi chodzi.
Thor wyglądał na zdezorientowanego.
-O no nie udawaj durnia! – wywróciłem teatralnie oczami. –
Chyba twój ukochany ojczulek nie skasował ci wspomnień tak jak mi.
-Co?! – krzyknął Thor. - Jak to skasował ci wspomnienia?! Cz…cz…czemu?!
Wzruszyłem ramionami.
-Nie wiem. Sam go sobie spytaj. Może kojarzysz dziewczynkę o
imieniu Sigyn?
Thor otworzył szerzej oczy i od razu zaczął patrzeć nimi z
czubki swoich butów.
-Ja… - zaczął. –
Pamiętam ją.
- Co?! – ryknąłem. – Przez te wszystkie lata nic mi nie
powiedziałeś!
-No bo Odyn zakazał…
-Odyn, Odyn i tylko Odyn! Świat nie kręci się tylko wokół
niego! Przez te wszystkie lata nawet nie wiedziałem o jej istnieniu!
-Wszyscy sądziliśmy że tak będzie lepiej. Wiem to ja powiedziałem
o was Odynowi więc, pomogę ci ją odnaleźć.
Trochę się uspokoiłem.
-Kiedy zaczynamy?
Ale super! Popracuj tylko nad błędami w stylu: "Ze zrezygnowałem" i takimi tam podobnymi.
OdpowiedzUsuńTwoja Sigyn
Dzięki.
OdpowiedzUsuńPisałam na szybko ostatniego dnia bo byłam wcześniej chora.
Umm... Czytam to tylko dla beki z Ciebie.
OdpowiedzUsuń~Livia