czwartek, 27 listopada 2014

Uwaga!

Moi Drodzy!
Wybaczcie że tak bardzo rzadko wstawiam nowe rozdziały. Postaram się wstawiać je częściej. Właśnie pracuję nad nowym rozdziałem.

(Pozdrawia i przeprasza skulona nad laptopem pisząc nowy rozdział)

środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział VI

Dziękuję Sigyn Surtursdottir, za to że siedziała i pisała to co jej podyktowałam, bo mi się nie chciało!
                    OCZAMI LOKIEGO
      Do prawdy zadziwia mnie ta kobieta. Sądzi, że jest lepsza ode mnie pod każdym względem. Przy każdej okazji pokazuje, że mnie nienawidzi. Więc po co mnie zabrała z S.H.I.E.L.D? O co jej chodziło z manipulowaniem snów? Tyle niewiadomych. Zacząłem przechadzać się po domu. Uchylone drzwi. Jedynie w tamtym pokoju paliło się światło.Zajrzalem do srodka. Ona tam byla. Siedziala i czytala na oknie. Miala na sobie tylko szare szorty, odslaniajace jej prawie cale uda. Oprocz szortow miala ciemno fioletowa koszulke na ramiaczkach. Byla troche za krotka i bylo jej widac czesc nagiego brzucha. Nagle pode mna skrzypnela podloga. Spojrzala w moja strone. Na szczescie schowalem sie za framuga. Slyszalem jak  podchodzi do drzwi.  Dzwieki krokow ucichly. Zrezygnowala.  Odetchnalem z ulga.  Nagle ktos mnie zlapal za szyje wciagnal do pokoju i przycisnal do sciany. Uderzylem glowa. Dosc mocno. Kiedy zamroczenie minelo, napotkalem wsciekle spojrzenie agentki. Caly czas trzymala mnie za szyje. Usmiechnalem sie kpiaco.
-Gadaj co znacza te sny - wysyczala.
-Co?
-Gadaj! - Scisnela moje gardlo mocniej.
-To mnie pusc do cholery!
Gdy wreszcie to zrobila, rozmasowalem oblala szyje i zaczalem.
-Szczerze mowiac to nie wiem.
-Co?! - Krzyknela, po czym rzucila sie i mnie przewrocila. Siadla okrakiem i zaczela mnie dusic.
-To ja cie ratuje z tego cholernego S.H.I.E.L.D. po to, aby sie dowiedziec co znacza moje sny a ty mi mowisz ze nie wiesz?!
Zlapalem ja za nadgarstki i przewrocilem na plecy. Nasze twarze dzielily centymetry.
-Skad mialbym wiedziec co one oznaczaja nawet jak nie wiem co ci sie  sni?! - Usmiechnalem sie kpiaco. - A moze nie chodzilo ci tylko o sny?Uderzyla mnie kolanem w brzuch.  Stracilem na chwile oddech. Ona za to popchnela mnie do tylu i zlapala za koszulke na moich ramionach. Probowalem sie jej wyslizgnac ale koszulka mnie zablokowala. Schylilem sie i zrobilem krok w tyl. Lily wciaz
trzymala moja koszulke kiedy ja bylem tak jakby bez niej. Odrzucila ja wsciekla. Zaczela biec w moim kierunku. Zamachnela sie aby mnie uderzyc lecz ja zrobilem unik. Walnela piescia w sciane. Krzyknela z bolu. Nagle zlapalem ja za nadgarstki i przytwierdzilem ja do sciany.
-Uspokoj sie! Moze jakbys dala mi szanse to bym wiedzial co one oznaczaja! - Caly czas sie szamotala w desperackiej probie uwolnienia. - Slyszysz mnie?! - Krzyknalem. Spojrzala mi prosto w oczy.
-Dobra. - Puscilem jej nadgarstki.  Cofnalem sie.
-A teraz wyjdz. - Otworzyla drzwi. Wyszedlem na korytarz.
-Czekaj. - Podeszla do mnie. - Jeszcze jedno. - Strzelila mnie z liscia w twarz. Odwrocila sie i poszla do swojego pokoju przy okazji trzaskajac drzwiami.
-Zadziorna. - Powiedzialem do siebie i pogladzilem swoj wciaz obolaly policzek.
Otworzylem oczy. Obudzily mnie jakies dzwieki  Poszedlem do kuchni skad, wedlug mnie, dochodzily te halasy. Pusto. Nikogo tam nie bylo. Nagle uslyszalam za soba skrzypniecie podlogi. Odwrocilem sie. W drzwiach kuchni stala Lily.
-Loki, jest czwarta rano. Co ty tutaj robisz o tej godzinie? - Spojrzalem na nia. Nadal miala na sobie ten sam stroj co wczoraj. Szybko odwrocilem wzrok.
-Chyba kogos slyszalem. - Odpowiedzialem.
-Zdawalo ci sie. - Powiedziala. Nagle oboje uslyszelismy jakies glosy. Spojrzalem na agentke. Miala w rece noz. Skad ona go?... Niewazne.
-Zostan tutaj. - Powiedziala.Wywrocilem oczami.
-Wiesz, ze ja. ..
-Cicho. -Przerwala mi. Podeszla do drzwi prowadzacych na dwor. Otworzyla je. Znowu uslyszelismy glosy.
-Czy jestes pewien, ze on tu jest?
-Jestem w pelni pewien Jane.
Thor. Cholera. Co on tu robi?! Agentka odwrocila sie do mnie wsciekla.
-Sprowadziles tu jeszcze swojego brata?! -Syknela.
-Cicho. -Probowalem ja uspokoic.
-Nie bede cicho!
Nagle oboje uslyszelismy dzwiek otwierajacych sie drzwi. Ktos wszedl glownym wejsciem.
-No nie. -Powiedziala dziewczyna i wyszla na korytarz.
-Czekaj. -Syknalem. Za pozno
-Co wy tu robicie? -Uslyszalem glos agentki. Przeklnalem w duchu. Wyszlem z kuchni na korytarz.
-Bracie! -Krzyknal Thor.
-A to ty. -Odpowiedzialem obojetnym glosem.
-Czemu uciekles z S.H.I.E.L.D?
-Mialem tam siedziec bezczynnie? -Odpowiedzialem.
-Mieli cie tylko przesluchac i wypuscic. A potem mielismy jej szukac.
-Cicho. Nie teraz. -Lily usmiechnela sie szyderczo.
-Ooo... Malutki klamca znalazl sobie dziewczyne. To takie slodkie. -Jane wybuchla smiechem.
-Nie dziewczyne tylko... -Zaczal Thor.
-Bron. -Dokonczyl za niego Loki.
-Bron? -Agentka uniosla brew. -Tiaaa zabierz z Asgardu Lokiego na poszukiwanie broni... Uwarzaj bo wam uwierze. Wtedy odezwala sie Jane.
-Jane. -Wystawila reke do Lily w gescie powitania. Agentka podala jej dlon.
-Lily. -Powiedziala.
-To...-Zaczal Thor. - Jak sie poznaliscie z Lokim?
-Chodzcie moze do salonu i wtedy porozmawiamy. -Powiedziala Lily.
-Dobry pomysl. -Odpowiedziala agentka i razem z nia poszla do salonu. Szlismy z Thorem tuz za nimi.
-Calkiem fajna, Loki. -Szepnal Thor. Zmrozilem go spojrzeniem.
KONIEC

niedziela, 27 lipca 2014

Wielki powrót!!!

Uwaga uwaga! *fanfary*
Tada!!!
Wracam do pisania bloga! Przepraszam, że przerwałam niespodziewanie. Brak weny, problemy rodzinne i bardzo miła niespodzianka emocjonalna na obozie. Tak więc, wracam do pisania. Mam nową dawkę weny i chęci. Czyli Loki jeszcze nieźle narozrabia! Oczywiście z pomocą głównej bohaterki :p

Pozdrowienia!

poniedziałek, 17 lutego 2014

Liebster Blog Award 2 i 3

Dziękuję bardzo za 2 nowe nominacje Sigyn i Monique :)

Najpierw pytania od Sigyn:

1.Lubisz rysować?
Oczywiście.
2.Myślisz, że mam wstawić tu swoje rysunki?
Czemu nie :p
3.Robisz sobie tatuaże henną?
Nie miałam okazji.
4.Jakiej muzyki słuchasz?
Heavy-metal, rock.
5.Czy lubisz mandarynki? 
Tak.
6.Czy lubisz psy?
Tak :p
7.A koty?
Stop it! Tak.
8.Kochasz życie?
Zależy.
9.Lubisz tęczę?
Co to za pytanie? xD Może...
10.Jaki kolor lubisz?
Szmaragdowy i czarny.
11.Czy myślisz, że świat może  być ładniejszy?
Może...

A teraz pytania od Monique:
1.Twoje motto życiowe?
The sky's the limit. Your sky. Your limit.2.Skąd czerpiesz natchnienie?
Z mego chorego umysłu :)3.W Twoim domu wybucha pożar. Możesz zabrać jedną rzecz. Co to będzie? 
Książka.4 .Największe marzenie?
Projektować auta.5.Czy wierzysz w to, że może się spełnić?
Może...6.Jak  zaczęła się Twoja przygoda z pisaniem?
Od dawna w zeszytach szkolnych...7. Ulubiona książka.
To jak zapytać matkę które dziecko woli!!!8. Czy oprócz pisania masz jeszcze jakieś pasje?
Oj dużo... Konie, książki, malowanie, rysowanie, auta , przyjaciele.9.Loki mityczny,filmowy czy komiksowy?
No nie! To samo co z książkami! Może... filmowy... albo mityczny.
10.Największy idol ?
Loki <311. Gdybyś miał/-a przenieść się do świata z ulubionej książki, to wybrałbyś/ałabyś...?
To nie sprawiedliwe! Nie wiem co wybrać! Ok... Asgrad.

Dziękuję jeszcze raz za wszystkie nominacje :)

niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział V

     Postanowiłam podzielić mój dłuuugi rozdział na kilka części :)    Przepraszam że tak późno. Szkoła i choroba.                                                         

                                                                              Rozdział V
Weszłam do celi Lokiego.  Wciąż nie mogłam pozbierać myśli w całość po tamtym śnie. Kłamca przewrócił teatralnie oczami.
-Co tym razem? Co jeszcze chce ode mnie S.H.I.E.L.D.? – spytał.
-Nie S.H.I.E.L.D., tylko ja.
Może to było tylko złudzenie, ale chyba Loki bardziej zainteresował się tym co do niego mówiłam. Tak to na pewno było złudzenie. Wzięłam głęboki oddech i spytałam.
-Umiesz manipulować snami?
Zmarszczył czoło.
-Co? Ja nie… - uśmiechnął się kpiąco – A co? Śniło ci się coś ze mną, że akurat zakładasz że to moja sprawka?
-Możesz sobie pomarzyć. – powiedziałam głosem wprost nasączonym jadem po czym wyszłam z celi.
                                                                               ***
O co jej chodziło? Nie wiem. Co jej się przyśniło? Sięgnąłem po medalion. Pora zobaczyć co ona kombinuje. Szmaragd zaświecił się na zielono. Zobaczyłem ją. Szła korytarzem. Ktoś do niej podszedł.
-Agentko Brown.
-Tak? – Odwróciła się.
-Mam pytanie. – Powiedział Walker. – Czy może nie chciałabyś… no wiesz… wyjść ze mną do kina albo… na kolację?
-Wybacz, ale nie jestem zainteresowana. – Powiedziała Lily po czym poszła dalej.
Skręciła w lewo. Weszła do szatni. Nie było tam nikogo  oprócz niej. Otworzyła swoją szafkę i spojrzała w zamontowane w środku lustro.
-To się źle skończy- powiedziała po czy wyjęła z szafki sztylety.
                                                                          ***
Wiedziałam że ryzykuję, ale chciałam się dowiedzieć co oznaczały moje sny. Wyjęłam z kieszenie telefon, mam pięć minut. Mój wirus zaraz wyłączy cały monitoring w agencji. Poszłam do celi Lokiego. Teraz. Monitoring padł. Wpadłam do celi kłamcy i rzuciłam mu jego sztylet. Popatrzył na mnie pytającą miną.
-Nie ma czasu na pytania. Chodź.- Wyszłam z bogiem z celi. Na korytarzu zatrzymał nas Walker.
-Lily?! Co ty … - nie dokończył, padł ogłuszony na ziemię. Za nim stał Loki.
-Potem mi podziękujesz. – powiedział.
-Chodź – powiedziałam.-Nie mamy dużo czasu. – Zbiegliśmy schodami na parter przy czym ogłuszyliśmy jeszcze 5 agentów. Wybiegliśmy z budynku. Podeszliśmy do mojego auta. Stark i cała reszta Avengersów zrobiła mi prezent z powodu zbliżających się moich urodzin. Na parkingu przed agencją stał nowy Aston Martin Vanquish.
-Wsiadaj – powiedziałam do Lokiego po czym wsiadłam na miejsce kierowcy. Kiedy kłamca zajął siedzenie pasażera, przekręciłam kluczyk w stacyjce. Wtedy w tylnym lusterku zobaczyłam wybiegających agentów. Było ich około dwudziestu. Otworzyli ogień. Trafili w tylną szybę, która rozleciała się na małe kawałki. Ruszyłam z piskiem opon. Agenci w autach ruszyli za nami.
-Możesz mi powiedzieć co ty… - zaczął kłamca.
-Zamknij się!  - wysyczałam przez zaciśnięte zęby. Znowu strzelali. Trafili w lewe lusterko. Skręciłam w boczną uliczkę. Wyjechaliśmy na obrzeża Londynu. Przyspieszyłam. Agenci zostali w tyle. Po dziesięciu minutach zaprzestali pościgu.  Dziwne.
-No i co teraz? – spytał Loki. – Będziemy mieszkać w buszu i ukrywać się przed SHIELD czy zamierzasz mnie zabić?
-Nie martw się. Pomyślałam o tym wcześniej. – odpowiedziałam po czym włączyłam radio. Ustawiłam głośność na maksa i rozbrzmiała moja ulubiona piosenka. Asgardczyk wywrócił oczami.  Słońce już zachodziło. Dodałam gazu i rozległ się ryk silnika. Uśmiechnęłam się pod nosem.
                                                                                ***
Słońce już dawno zaszło. Byłam już zmęczona kilkugodzinną jazdą autem. Ponad pół godziny temu wjechaliśmy do lasu. Kłamca przez ten cały czas nic nie mówił. Zza drzew wyłonił się mój dom letniskowy. Wjechałam na żwirowy podjazd, zgasiłam silnik i powiedziałam do kłamcy.
-Wysiadaj. Jesteśmy na miejscu.
Kiedy Loki wysiadał z auta ja podeszłam do tyłu mojego auta. Dotknęłam kawałka rozbitej szyby. Ten pod moją dłonią rozpadł się na mniejsze kawałki z których niektóre wbiły mi się w rękę. Syknęłam z bólu.
-Co ty robisz? – spytał Loki.
-Nic –odpowiedziałam i zawinęłam prawą rękę w rękaw bluzy. – Chodź. – powiedziałam. Weszliśmy na ganek i wyjęłam lewą ręką klucze do domu. Z rany na mojej dłoni sączyła się krew. Próbowałam otworzyć drzwi lewą ręką ale nie dałam rady.
-Cholera – syknęłam po czym wyciągnęłam z kieszeni bluzy, zakrwawioną prawą dłoń po czym znowu podjęłam próby otworzenia drzwi. Moje palce ślizgały się po zakrwawionym kluczu.
-Coś ty sobie zrobiła? – spytał Loki, wpatrując się w moją ranę.
-Nic –powiedziałam. Jakimś cudem zdołałam otworzyć drzwi i weszliśmy do środka. Zapaliłam światło i rzuciłam klucze na ławę przy skórzanej kanapie w salonie. Było tam bardzo przytulnie Wbrew pozorom to był duży dom. Były tam 3 sypialnie + moja pracownia, łazienka, salon i kuchnia.
-Zaraz wracam – powiedziałam i poszłam szybkim krokiem do łazienki. Odkręciłam wodę w kranie i zaczęłam pęsetą wyjmować kawałki szkła po czym obmywać ranę wodą. Spojrzałam w lustro. W drzwiach stał kłamca.
-Co chcesz? – syknęłam. Bóg podszedł do mnie.
-Daj mi rękę. – powiedział.
-Co? Po co ci…
-Daj – przerwał mi. Niepewnie podałam mu prawą dłoń. Ten chwycił ją delikatnie i położył na swojej dłoni i przykrył ją drugą. Patrzył mi prosto w oczy. Jego dłonie zaczęły płonąć szmaragdowymi płomieniami. Chciałam się odsunąć ale nie mogłam uwolnić ręki. Czułam straszny ból w ranie który nagle, znikł. Zielone płomienie zgasły. Loki puścił moje ręce i patrzył mi prosto w oczy. Jego piękne, szmaragdowe oczy… Zaraz! Co ja robię?! Odsunęłam się od kłamcy.

-Dzięki. – powiedziałam. – Chodź, przecież nie będziesz tutaj paradował w tym stroju.
Poszłam po jakieś ubranie dla Lokiego. Ten w tym czasie oglądał dom. Znalazłem jakieś męskie spodnie. Oby były dobre. Nie mogłam znaleźć koszulki dla kłamcy. Poszłam z powrotem do salonu. Loki oglądał zdjęcie w ramce na biblioteczce.
-Kto to? – spytał z kpiącym uśmieszkiem. – Ty?
Popatrzyłam na zdjęcie. W ramce była oprawiona dziewczyna na karym koniu, skacząca przez przeszkodę na oklep przy zachodzie Słońca. Pamiętam ten dzień w którym zrobiono mi to zdjęcie. Było to kilka lat temu w lato, w którym razem z moją jedyną przyjaciółką byłyśmy w jej stajni nad morzem gdzie trzymałyśmy swoje konie.
-Tak to ja – powiedziałam. – Stare dzieje – rzuciłam mu spodnie. – Masz. Zaraz ci przyniosę jakiś T-shirt.
Poszłam do mojego pokoju. Czasami nosiłam męskie koszulki więc nie było problemem ze znalezieniem jednej dla Lokiego. Wzięłam zieloną koszulkę z krótkim rękawem i poszłam do salonu. Stanęłam jak wryta. Najwyraźniej Loki założył już spodnie ode mnie i teraz stał w salonie bez koszulki. Stał do mnie tyłem, lecz kiedy usłyszał moje kroki odwrócił się. Teraz mogłam zobaczyć jego umięśnioną klatkę piersiową i brzuch. Zawsze myślałam że skoro Thor jest taki potężny i silny to jego „słabszy” brat będzie mniej… yyyy… postawny. Cały czas wpatrywałam się w mięśnie boga. Kłamca zauważył moje zamyślenie i spytał kpiąco.
-Podoba ci się to co widzisz? – szybko się ogarnęłam i przestałam patrzeć na jego klatę piersiową. Spojrzałam mu prosto w oczy i  prychnęłam.
-Proszę cię. Na herosa się nie nadajesz a na boga tym bardziej – rzuciłam mu koszulkę. – Zakładaj. Chyba że chcesz żebym oślepła.

Liebster Blog Award

Bardzo dziękuję za Margaret Laufeyson za nominacje. :D

A oto pytania od Margaret:

1. Czytasz mojego bloga? Co o nim sądzisz?

Tak czytam i sądzę że jest bardzo fajny i wciągający.

2. Co robisz, gdy ci smutno?

Słucham swojej ulubionej muzyki czyli finlandzkiego zespołu Nightwish.

3.Wyobraź sobie, że jesteś owo­cem. Jakiego smaku i koloru sok można z Cie­bie wyci­snąć?

Hm... Zapewne byłabym grejpfrutem albo granatem. Byłabym kwaśna, gorzka ale jednak smaczna xD a sok zapewne byłby czerwony.

4.Czy jesteś dobrym człowiekiem?

Tak sądzę ;) 

5.Skąd pomysł na taką nazwę bloga?

Niech pomyślę... Gdyż opisuję historię Lokiego i Sigyn pomieszaną z filmami Marvela więc fani tych filmów uznają że to realne.

6.Czego nie lubisz najbardziej robić?

Nie czytać książek przez więcej niż 1 dzień.

7.Twoja wizja wymarzonego życia?

Pić stare wino. Jeść spleśniały ser. I jeździć samochodem bez dachu. :p

8.Masz jakieś dziwactwa?

Oczywiście! Każdy je chyba ma! Ale ja mam ich chyba więcej... Nie będę się nimi dzielić, może tylko tym że jestem dziewczyną a kocham samochody, wikingów i wojsko i nie jestem plastikiem, przynajmniej tak sądzi moja klasa.

9.Co jest dla ciebie najważniejsze w życiu?

Wolność.

10.Bez czego nie ruszysz się z domu?

Głowy.

11.O co byś poprosiła gdybyś miała jedno życzenie od złotej rybki?

O święty spokój dla mnie i mojej rodziny.


Oto moje pytania:

1.Ile przeczytałeś w życiu książek?
2. Ulubiona postać z Marvela?
3. Ulubiona potrawa?
4. Czy chciałbyś być Wikingiem?
5. Jeździsz konno?
6. Od kiedy piszesz bloga?
7.Masz najlepszego przyjaciela?
8. Jesteś szalony?
9. Czy poświęciłbyś życie za uratowanie człowieka?
10. Twoje idealne życie to?
11. Czego najbardziej pragniesz?

Moje nominacje:

1. http://lokiandsigynlove.blogspot.com/?
2.http://mara-charles.blogspot.com/

środa, 22 stycznia 2014

A propos V rozdziału...

Hej.
Tak jakby jest on bardzo długi a przez to że nie miałam komputera jest w moim zeszycie i teraz przepisuję kolejny rozdział. :)

piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział IV

                                                                   Rozdział IV

Uśmiechnąłem się szyderczo.
-Niby czego ode mnie chce S.H.I.E.L.D.? – spytałem.
-Odpowiedzi.
-Na co?
-Na moje pytania.
Odchyliłem się do tyłu na krześle. – No, słucham.
-Dlaczego akurat Midgard? Czemu to akurat jego zaatakowałeś. Mogłeś ukraść Tesseract i zdobyć inne światy.
Spojrzałem jej prosto w oczy.
-Ludźmi jest najłatwiej władać. Na końcu zawsze ulegacie. po za tym, chciałem się zemścić na moim ukochanym braciszku, Thorze.
Lily uśmiechnęła się szyderczo.
-Właśnie widać. Jesteś chyba bardzo słabym władcą jak nie zapanowałeś nad bandą idiotów jak my.
Ugh! Czy ona musi być taka…taka…no taka! Zaczyna mnie to denerwować!  W tym momencie jak myślałem jak mogę zabić tą Midgardkę, ona mi przerwała.
-Cóż, jeśli nasz „pan i władca” coś jeszcze wymyśli daj znać. – i powiedziawszy to wstała, i zaczęła iść w kierunku wyjścia. Gdy stała w drzwiach, odwróciła się do mnie i powiedziała. – To jeszcze nie koniec na dzisiaj. Zaraz znowu tu przyjdę. A ty lepiej zacznij rozmyślać jakie jeszcze idiotyzmy tu nawymyślasz. – i wyszła. Miałem bardziej wyczulony słuch niż ludzie i usłyszałem jak agentka od razu powiedziała chyba głośniej niż tego by sobie życzyła – Ugh! Nordycki idiota! – Uśmiechnąłem się pod nosem. Kiedy nie przychodziła przez jakieś pięć minut to zdecydowałem sprawdzić o co chodzi z tym medalionem od Friggi. Wyjąłem go z kieszeni. Kiedy dotknąłem palcem szmaragdu na środku, on zaczął się świecić  intensywnie zielono. Nagle zamiast białego pokoju do przesłuchań, widziałem kogoś. Obraz był zamazany ale z czasem się wyostrzał. Dopiero teraz rozpoznałem tą osobę. To była Lily Brown. Ale medalion miał pokazywać Sigyn a nie osobę z którą ostatnio rozmawiałem! Spróbuję jeszcze raz. Teraz skupię się tylko na Sigyn. Sigyn…Sigyn… I znowu to samo! Medalion pokazywał tą agentkę. Coś tu jest nie tak. Agentka Lily Brown to Sigyn?! Nie mogłem w to uwierzyć. Nagle wizja zniknęła. Znowu widziałem ten biały pokój w którym przebywałem. Akurat wróciła dziewczyna. Siadła na krześle.
-Masz mi coś nowego do powiedzenia? – syknęła.
Spojrzałem na nią. Miałem właśnie jej odpowiedzieć ale do pokoju wszedł jakiś inny agent.
-Agentko Brown. Jeśli można. Agentka Romanow panią wzywa do siebie…
Patrzyliśmy sobie z nią prosto w oczy. Miała przymrużone oczy a ja uśmiechałem się kpiącym uśmieszkiem.
-Już idę. – powiedziała, po czym wstała i zaczęła zmierzać do wyjścia. W drzwiach zatrzymała się, odwróciła i powiedziała:
-Dziękuję agencie Walker, a i proszę odprowadzić więźnia do celi. – po czym wyszła z pokoju. Agent Walker jak się dowiedziałem, odprowadził ją wzrokiem po czym cicho westchnął. Wyprowadził mnie z pokoju.  Spojrzałem na niego pogardliwym wzrokiem.
-Nie zauważa cię.
-Co? – spytał zdziwiony agent.
-Ona cię nie zauważa. Nie masz u niej szans. Widać że ci się podoba.
-To nie twoja sprawa. – warknął agent. Akurat byliśmy już przy mojej celi. Walker zamknął mnie w celi.I znowu będę tu siedzieć i nic nie robić. Chyba że… wyjąłem medalion, zaświecił się na zielono. Uśmiechnąłem się pod nosem.
                                                                           ***
Weszłam do gabinetu agentki Romanow. Oprócz niej czekali tam wszyscy Avengersi.
-Siadaj Lily. – powiedziała Natasha. – Musimy porozmawiać. – Gdy siadłam na krześle Romanow znowu się odezwała. – Posłuchaj, Jesteś w agencji bardzo krótko, ale… masz duże doświadczenie. Ja i Hawkeye mamy plan założenia rodziny, więc… ktoś musi mnie zastąpić.
-Chyba nie chodzi o mnie? Żebym ja... no wiesz..
-Tak, chodzi o ciebie Lily.
Otworzyłam szerzej oczy.
-C..co? Ja w Avengersach?
Wtedy odezwał się Stark.
-Wszyscy jesteśmy co do tego zgodni. Jesteś najlepszą kandydatką.
-Ja i Natasha będziemy tutaj tobie czasami pomagać, a akcje w terenie będziesz wykonywała bez nas, z całą drużyną. – powiedział Hawkeye.
-To jak? Zgadzasz się? – spytał Banner.
-Tak. –odpowiedziałam.
-Więc, witamy w drużynie. – powiedział Rogers.

                                                                              ***
Obserwowałem ją cały czas. Słyszałem jej rozmowę z Avengersami. No nieźle. - pomyślałem. - Nie dość że podobno to ONA jest Sigyn to jeszcze będzie teraz w Avengersach. Pięknie! Dobra, zobaczmy co teraz robi. Znowu ją widziałem. Szła ulicami Londynu. Była zamyślona. Nad czym myślała? Nie wiedziałem.Weszła do mieszkania, zapewne swojego jak się domyśliłem. Było bardzo późno. Rzuciła torbę na podłogę i od razu poszła do łazienki. Chyba planowała wziąć prysznic. Właśnie wtedy kiedy rozmyślałem co teraz kobieta zrobi, ona zdjęła koszulkę. Moim oczom ukazały się zgrabne ramiona i chudy, wysportowany brzuch. Miała na sobie czarny stanik tylko tyle zdążyłem zauważyć bo wtedy wizja zniknęła. W takim momencie! Durny medalion! Okazało się że medalion wyczuwa obecność innych ludzi, pewnie dlatego wizja znikała zawsze jak ktoś wchodził do mojej celi. Nie zdziwiłem się za bardzo gdy do celi wlazł ten idiota, agent Walker.
-Czego znowu? - spytałem, wywracając teatralnie oczami.
-Skąd wiedziałeś że ona mi się podoba? - spytał agent.
-Słuchaj, nędzny Midgardczyku. Nawet ślepiec by to zauważył. Ślinisz się na jej widok, jakbyś nigdy nie widział kobiety na oczy. A jak widać ona nie jest zainteresowana tobą.
-A niby kim? Na pewno nie tobą!
Uśmiechnąłem się kpiąco.
-Nawet o tym nie pomyślałem. Dziękuję za pomysł...
-Zamknij się! Ona nigdy nie pokochałaby kogoś takiego jak ty! Kłamcy i mordercy bez serca!
-Jak widać takich osób jak ty,  nic nie wiedzących idiotów, też nie pokocha. - powiedziałem. Agent wyszedł wściekły z celi i znowu zostałem sam.
                                                                               ***
Zasnęłam w miarę szybko ale to nie oznaczało że będę miała spokojną noc. Znowu ten sam sen co zawsze. Głosy w oddali, teraz stały się wyraźniejsze. Lecz po nich zobaczyłam coś, czego nigdy jeszcze nie było w tym śnie. Była tam mała, czarnowłosa dziewczynka która rozmawia z jakimś chłopcem, chyba w ogrodzie. Usłyszałam ich śmiech. To wyglądało jak jakieś wspomnienie. Ale kogo? Wszystko tam wydawało się takie znajome, a jednak obce. Wizja zniknęła a jej miejsce zajęły te same co zawsze, szmaragdowe oczy, wpatrujące się we mnie. Obudziłam się z krzykiem. Jak zauważyłam zrzuciłam kołdrę i koc na podłogę Musiałam strasznie się kręcić przez sen. Ale to nie było moje największe zmartwienie. Te oczy... Gdzieś je już widziałam. Nagle mnie olśniło. To były oczy Lokiego...