sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział II

                                                                      Rozdział II
*Przepraszam że tak późno.

Karolina                              *

-Potrzebna? Do czego?- spytałam zdziwiona.
-Wszystko wyjaśnimy na miejscu. – odpowiedziała kobieta.
-Dobrze. Dasz mi chwilkę? –spytałam wpuszczając ja do mieszkania.
-Dobrze – powiedziała Natasha.
-Siądź na kanapie.-powiedziałam – Zaraz przyjdę.
Gdy agentka siadła na kanapie poszłam się przebrać. Wybrałam czarny  T-shirt, jeansy i czarne trampki za kostki. Kiedy wróciłam do salonu, kobieta akurat skrzywiła się, gdy zobaczyła książkę którą wcześniej czytałam,  gdzie był rysunek Lokiego, boga kłamstwa.
- Coś nie tak? – spytałam niezbyt przyjaznym głosem.
Kobieta na mnie spojrzała.
-Nie. Po prostu… jakoś nie przepadam za tą postacią -  powiedziała. – Gotowa?
-Tak.
-Świetnie. A więc chodźmy.
Kiedy wyszłam z Natashą z budynku przed którym stał  zaparkowany  czarny, matowy samochód z dyskretnym logo S.H.I.E.L.D. na boku przy baku.  Natasha siadła za kierownicą , a ja na miejscu pasażera z przodu.
                                                                  ***
Byłam w centrum dowodzenia S.H.I.E.L.D. Siedziałam w małym, białym pokoju z biurkiem i dwoma krzesłami po obu jego stronach. Do pokoju wszedł czarnoskóry mężczyzna z przepaską na jednym oku i siadł na krześle przede mną.
-Lily Brown? – spytał
-Tak.
-Jestem Nick Fu…
-Tak wiem kim jesteś-przerwałam mu i zapewne jestem tutaj bo za dużo wiem czyż nie? Chcecie mnie zlikwidować czy…
-Nie zlikwidować lecz mam dla ciebie propozycję – przerwał mi Fury.
-Propozycję? – uniosłam brwi do góry. – Niby jaką?
-Obserwujemy twoje poczynania już od dawna i znamy twoje niezwykłe umiejętności. –pochylił się na krześle. – Nie każdy jest tak świetnym w mordzie, w walce i śledzeniu. Masz wybór. Albo skasujemy ci pamięć o tym co naprawdę zdarzyło się w Nowym Jorku i Londynie, albo…  pomyślisz i zostaniesz jednym z naszych agentów.
Otworzyłam oczy ze zdumienia.
-Ja agentką? Chyba to jakaś pomyłka.
-Masz szansę oczyścić swoją kartę Lily. Ze wszystkiego. Wóz albo przewóz. Twój wybór. – powiedział Fury po czym wstał. Gdy miał wyjść powiedziałam.
-Kiedy mam zacząć?
Fury się odwrócił.
-Jutro o 6:00 tutaj. We wszystko wprowadzi cię agentka Romanow.
                                                                                      ***
Minęło dużo czasu od mojej rozmowy z Friggą. Było tuż po ataku mrocznych elfów. Byłem zrozpaczony. Jedyną osobą którą przynajmniej minimalnie kochałem jak prawdziwą rodzinę była Frigga która zginęła podczas tamtego ataku. Po uroczystościach żałobnych miałem niespodziewanego gościa.
-Thor. – powiedziałem – Po tym wszystkim przychodzisz do mnie z wizytą. Po co? – Thor milczał -  Przyszedłeś ze mnie drwić… robić ze mnie…
-Wystarczy Loki – przerwał mi Thor. Wpatrywałem się w niego zabójczym wzrokiem. – Starczy już tych iluzji. Ze zrezygnowaniem usunąłem iluzję aby mój „brat” mógł mnie zobaczyć, w jakim jestem stanie. Oczom Thora ukazał się straszny widok. Wszystkie meble w mojej celi były rozwalone i porozrzucane. Siedziałem opierając się o ścianę.  Miałem potargane włosy, podarte ubranie i krwawiącą nogę.
-Teraz mnie widzisz bracie. –Kiedy Thor podszedł bliżej mojej celi spytałem. – Cierpiała?
-Nie jestem tu po to, aby ci ulżyć w żałobie. – powiedział gromowładny. – Właściwie, to daję ci szansę spełnienia obowiązku wobec zmarłej.
-Mów dalej.
-Wiem że pragniesz bardziej niż ja pożądasz zemsty Loki. Pomóż mi opuścić Asgard a wynagrodzę ci to, możliwością zemsty. W końcu też byłeś jej synem. – Przewróciłem teatralnie oczami. Uśmiechnąłem się . – Naprawdę musisz być zdesperowany, skoro przychodzisz z tym do mnie. Skąd pewność, że możesz mi zaufać?
-Nie zamierzam. – odpowiedział Thor. – Przemyśl to. Przypomnij sobie że godziła nas gdy sprzeczaliśmy się za dawnych lat. Żywię jeszcze nadzieję że gdzieś w środku ciebie, istnieje jeszcze mój brat jakiego pamiętam. Ale wiedz że nie mam już powodów aby cię chronić. Zdradzisz mnie a ja cię zabiję.
Gdy miał już odejść powiedziałem.
-Pomogę ci Thorze. Wiem że choroba twojej śmiertelniczki bardzo wolno postępuję. Mogę ją chwilowo zatrzymać ale… nie za darmo. Zabierz mnie do Midgardu a gdy załatwię to co muszę pomogę uratować twoją Jane.
Thor się odwrócił. Uniósł brwi.
-Do Midgardu? Po co?
-Nie twoja sprawa. – warknąłem.
-Cóż, jeśli nie będę wiedział po co mamy się udać do świata ludzi to niestety ale nie zabiorę cię tam.
-Dobrze. – prychnąłem – Tu chodzi o kogoś wygnanego z Asgardu, i ty chyba wiesz o kogo mi chodzi.
Thor wyglądał na zdezorientowanego.
-O no nie udawaj durnia! – wywróciłem teatralnie oczami. – Chyba twój ukochany ojczulek nie skasował ci wspomnień tak jak mi.
-Co?! – krzyknął Thor. - Jak to skasował ci wspomnienia?! Cz…cz…czemu?!
Wzruszyłem ramionami.
-Nie wiem. Sam go sobie spytaj. Może kojarzysz dziewczynkę o imieniu Sigyn?
Thor otworzył szerzej oczy i od razu zaczął patrzeć nimi z czubki swoich butów.
-Ja… -  zaczął. – Pamiętam ją.
- Co?! – ryknąłem. – Przez te wszystkie lata nic mi nie powiedziałeś!
-No bo Odyn zakazał…
-Odyn, Odyn i tylko Odyn! Świat nie kręci się tylko wokół niego! Przez te wszystkie lata nawet nie wiedziałem o jej istnieniu!
-Wszyscy sądziliśmy że tak będzie lepiej. Wiem to ja powiedziałem o was Odynowi więc, pomogę ci ją odnaleźć.
Trochę się uspokoiłem.

-Kiedy zaczynamy?

3 komentarze:

  1. Ale super! Popracuj tylko nad błędami w stylu: "Ze zrezygnowałem" i takimi tam podobnymi.
    Twoja Sigyn

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki.
    Pisałam na szybko ostatniego dnia bo byłam wcześniej chora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Umm... Czytam to tylko dla beki z Ciebie.
    ~Livia

    OdpowiedzUsuń